Początek października 2019 roku, był okresem oczekiwanym przez wielu. Bynajmniej nie chodziło o rozpoczęcie roku akademickiego, ani o Lekkoatletyczne Mistrzostwa Świata w katarskim Dauha. Prawdziwą i przez wielu oczekiwaną bombą okazało się nowe orzeczenie Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej dla osób bezpośrednio związanych z kredytem frankowym. Od dawna zarówno politycy jak i organizacje pozarządowe mówiły o udzieleniu pomocy osobom pokrzywdzonym wahaniami kursów franka szwajcarskiego. Jak to jednak często bywa, zamiast oczekiwać cudów, lepiej było wykorzystać cały arsenał broni jakie daje nam prawo. Dzięki jednej z takich osób, które nie przestraszyły się walki przed sądami, możemy dzisiaj mówić o realnych szansach na odzyskanie mnóstwa pieniędzy.
Gwoli przypomnienia, w polskim systemie kredytowym mamy możliwość skorzystania z dwóch kredytów w obcej walucie – indeksowanym i denominowanym.
Czymże jest kredyt indeksowany?
W przypadku zawarcia takiej umowy kredytowej, kwota wyrażona jest zarówno w rodzimej walucie (PLN) oraz tej obcej (CHF – mając na uwadze przedmiot tematu). Obowiązuje bardzo ważny zapis, z którego wynika, że w dniu uruchomienia kredytu, kwota obca może być inna, niż w dniu złożenia wniosku o kredyt.
Co to oznacza dla poczciwego kredytobiorcy?
A to, że pomimo przykładowego obniżenia kursu kupna 1 CHF z 5,00 PLN do 4,50 PLN, ostatecznie i tak przyznane zostanie nam zakładane 500,000 PLN, jednakże rzeczywista kwota kredytu wyniesie lekko ponad 100,000 CHF. Przy tym kredycie, klient ma gwarancję pełnego finansowania, jednak jest ryzyko, iż dana transza zostanie uruchomiona po niskim, niekorzystnym dla kredytobiorcy kursie, bowiem w teorii przecież nikt nie potrafi dokładnie przewidzieć kursów walut na kilka miesięcy w przód.
Czym w takim razie jest kredyt denominowany?
W tym kredycie, możliwa jest kontrola salda, ponieważ przy zawieraniu umowy kredytowej określone jest zadłużenie kredytobiorcy. I w tym przypadku należy przede wszystkim mieć na uwadze spready. Istnieje możliwość niedopłaty, jednakże sposobność taką można antycypować (okres między zawarciem kredytu,a jego uruchomieniem jest zdecydowanie mniejszy niż w przypadku wypłat kolejnych transz) uwzględniając rynek walutowy. Przy wysokim prawdopodobieństwie drastycznej zmiany kursów walut, można podwyższyć kwotę kredytu, według potrzeb lub ostatecznie z własnej kieszeni wyciągnąć brakującą kwotę i ją uzupełnić, bądź ewentualnie pożyczyć od kogoś znajomego, czego osobiście nie polecam.
Dlaczego TSUE zajęło się polskimi frankowiczami?
Przechodząc do meritum, Sąd Okręgowy w Warszawie korzystając z przysługującej sądom państw członkowskich UE instytucji, jaką jest pytanie prejudycjalne, w sprawie kredytu hipotecznego waloryzowanego do franka szwajcarskiego, której petitum stanowiło zawarcie klauzuli abuzywnej dotyczącej przeliczania salda ze złotówki na franka szwajcarskiego, niniejszym zadał trzy fundamentalne dla postępowania pytania:
-
czy sąd rozstrzygając postępowanie może wypełnić lukę po zlikwidowaniu klauzuli abuzywnej, obowiązującymi przepisami prawa, jeżeli umowa ta bez postanowień niedozwolonych upadłaby z niekorzyścią dla kredytobiorcy?
-
czy istnieje możliwość, aby wbrew woli kredytobiorcy zastąpić klauzule abuzywne?
-
czy jest możliwe, a jeżeli tak, to na jakich zasadach utrzymanie niedozwolonych postanowień umowy, które są korzystne dla kredytobiorcy?
TSUE w wystosowanej odpowiedzi na pytanie prejudycjalne stwierdza, że usunięcie klauzul abuzywnych (czyli niedozwolonych) z przedmiotowej umowy kredytowej nie powoduje automatycznej przewalutowania z zastosowaniem dotychczasowego oprocentowania. Oznacza to, że nie możemy mówić o natychmiastowej zmianie kredytu frankowego na kredyt w złotówkach. Zgodnie z orzecznictwem TSUE, sądy krajowe powinny oceniać sprawy indywidualnie, zgodnie z interesem. Mogą także zastosować przepisy dyspozytywne, jednak ważne by nie zawierały klauzul generalnych. Co do wypełnienia luk po usunięciu klauzul abuzywnych:
„w zawartych w Polsce umowach kredytu indeksowanego do waluty obcej, nieuczciwe warunki umowy dotyczące różnic kursowych nie mogą być zastąpione przepisami ogólnego prawa cywilnego” (sygn. akt. TSUE: C-260/18).
Przedmiot główny umowy, jako klucz do rozwiązania umowy.
W takim razie, co będzie musiał zrobić sąd? Wbrew opinii, sąd z urzędu zweryfikuje czy umowa kredytowa jest ważna czy też z mocy zawartej w niej klauzul abuzywnych takową nie jest. Celem jest zatem wykazanie, iż postanowienia odsyłające do tabel kursowych banku stanowią przedmiot główny, bądź go dookreślają i przy usunięciu tych zapisów zmienią tenże przedmiot. Jeżeli sąd tak ustali, to wówczas umowę powinien unieważnić, przy uwzględnieniu przesłanek obiektywnych – twardej litery prawa, a nie woli kredytobiorcy, co zostało wyżej nadmienione.
Według TSUE w kredytach indeksowanych klauzule indeksacyjne oraz odesłanie do kursów z tabel bankowych bez wątpienia stanowią przedmiot główny, a postanowienia odsyłające z góry można uznać za dookreślenie. Zasada indeksacji oraz postanowienia odsyłające są niewątpliwie trwale związane z umową kredytową, co stanowi, że umowa taka winna być unieważniona w całości, ponieważ jak słusznie wskazuje TSUE – „umowa bez przedmiotu głównego nie może istnieć”.
Istnieje również druga opcja, gdzie sąd wskaże, iż postanowienia odsyłające są niejako postanowieniem dodatkowym, co może prowadzić do przewalutowania salda kredytu na polskiego złotego oraz zastosowania oprocentowania LIBOR. Alternatywę tę jednak zdecydowanie odradzałabym, ponieważ niesie ona za sobą ryzyko, a przede wszystkim orzeczenie TSUE zmierza jednak zdecydowania w kierunku unieważnienia takich umów.
Co zatem, z konsumentami mającymi kredyt denominowany?
Sytuacja tu jest bardziej klarowana. W sytuacji, gdy sąd krajowy uzna, iż postanowienia odsyłające do tabel kursowych banku są nierozerwalnie związane z przedmiotem głównym, wówczas a priori orzecznictwo powinno zakończyć się unieważnieniem umowy. Jak wskazują przedstawiciele polskiej palestry, w umowach denominowanych do CHF, gdzie odsyłanie jest do w/w tabel, wprost określają one przedmiot główny. Wykluczenie tych zapisów w umowach nie wpłynie na modernizację przedmiotu głównego, a co za tym idzie – bez odesłań, przedmiot główny de facto nie istnieje.
W związku z powyższym, należy wykazać, że przepisy odsyłające do tabel kursów bankowych są przedmiotem głównym umowy. W przypadku wykazania tego, kredytobiorcy będą mieli prostą drogę do unieważnienia takiej umowy przy orzecznictwie sądów krajowych. Warto także zwrócić uwagę na przebieg przeliczania przez banki wysokości rat kredytów. Z doświadczenia można zdecydowania przyznać, że banki pomimo, iż w zestawieniu powołują się na korzystanie ze średniego kursu NBP z danego dnia, przeliczają raty po wyimaginowanym kursie, który nie ma nic wspólnego z zapewnieniem banku (warto zadać sobie ten trud i sprawdzić dokładnie jaki kurs był w danym dniu, co można uczynić klikając tutaj). Przy wykazaniu przed sądem tych celowych zabiegów stosowanych przez bank, jeszcze łatwiej będzie można dochodzić swoich praw, a przedstawiciele banków będą postawieni przed wymiarem sprawiedliwości w mało komfortowej sytuacji.
Do chwili oczekiwanego stanowiska TSUE, banki argumentowały, że po zlikwidowaniu klauzul abuzywnych (dot. odsyłania do kursów z tabel banków) należy stosować art. 56 KC. Dokonując wykładni, przepis ten traktuje o tym, iż umowa wywołuje skutki w niej zawarte, a także dodatkowo te, które wynikają z obowiązującej litery prawa tj. ustaw, jak i zasad moralnych, zwyczajowych czy społeczno-gospodarczych. W oparciu o ten przepis, banki naciskały, aby nieuczciwe klauzule, które zostały usunięte, zastąpić średnim kursem NBP lub rynkowym. Linia obrony kredytobiorców i ich pełnomocników podnosili, iż przepis ten służy do oceny prawnej zawartych umów, a nie do jej modyfikowania czy uzupełniania – klauzule generalne w takim przypadku dawałyby sądom zbyt duży luz interpretacyjny.
Co po unieważnieniu kredytu frankowego?
Zgodnie z polską linią orzecznictwa, wyjścia są dwa. Pierwsze korzystne dla kredytodawcy. Wchodząc na grunt ekonomii, przy uwzględnieniu teorii salda pieniądza – środki zwraca strona, która uzyskała większą korzyść. Jeżeli kredyt nie jest spłacony w całości, żądanie zapłaty może zostać oddalone, a bank będzie rościł sobie prawo do spłaty pozostałej części. Druga, korzystna dla kredytobiorcy, opiera się o teorię dwóch kondykcji. W zw. z tą teorią
Co do zasady, skoro jedna strona żąda zapłaty, a bank pozostaje bierny w swych roszczeniach, sąd w praktyce zasądzi według pozwu, a kredytodawca może dochodzić swoich roszczeń w odrębnym procesie. Zdaniem prof. Macieja Gutkowskiego, sądy powinny stosować teorię dwóch kondykcji. W tej sytuacji pojawiają się przepisy o przedawnieniu, a także o potrąceniu. W związku, z którymi banki mają 3 lata na dochodzenie swych praw – liczone od dnia udostępnienia środków konsumentowi, więc w wielu sprawach banki pozostaną z niczym.
Wyrok TSUE coś zmienia?
Sądy krajowe powinny przede wszystkim (w oparciu o linię orzeczniczą TSUE) ocenić czy pod wpływem usunięcia postanowień odsyłających do tabel kursów bankowych, które są integralną częścią umowy, bezpośrednio związane z indeksacją, doprowadzi to do zmiany w przedmiocie głównym umowy. Bowiem, co do zasady umowa bez przedmiotu głównego nie może istnieć, więc jeżeli w umowie tej usunięcie będzie prowadziło do zmiany przedmiotu głównego, to sąd winien stwierdzić nieważność takiej umowy z uwzględnieniem kryteriów obiektywnych, gdzie wyżej powinno stać prawo, a nie wola konsumenta. W mojej ocenie konsument powinien dążyć do całkowitego unieważnienia umowy, bowiem przewalutowanie i oprocentowanie LIBOR może nieść za sobą niepożądane konsekwencje zarówno dla sektora bankowego ale przede wszystkim konsumenta, którego dobro jest szczególnie prawnie chronione.
Autor artykułu: Marcin Kapuściński – członek Zespołu Kancelarii Adwokackiej Urban
Kancelaria Adwokacka Urban zajmuje się analizą i opiniowaniem umów kredytowych dla przedsiębiorców, spółek jak i osób fizycznych. Jeżeli chcesz dowiedzieć się więcej o kredytach lub ich podpisywaniu zadzwoń.

Photo by Japheth Mast on Unsplash